OBALAMY KSIĄŻKĘ, WEDŁUG KTÓREJ JURIJ GAGARIN NIGDY NIE POLECIAŁ W KOSMOS!

By | 14:49:00 2 comments

Co się dzieje, gdy za pisanie książek o Kosmosie zabiera się osoba, która otwarcie deklaruje, że w szkole kompletnie nie radziła sobie z fizyką i matematyką? Powstaje wówczas zuchwała pozycja, według której wszystkie encyklopedie świata się mylą. Zapraszam Was do konfrontacji z tytułem "Gagarin = kosmiczne kłamstwo"! 



István Nemere to węgierski pisarz, który na koncie ma wydane... 753 książki. Przez kilka lat mieszkał i pracował w Polsce. Jego pozycje przetłumaczono na różne języki, m.in. koreański, holenderski czy rosyjski. Nemere deklaruje, że interesuje się fantastyką i lotami kosmicznymi. 


Dziś skupimy się na książce "Gagarin = kosmiczne kłamstwo?", nad którą autor spędził podobno wiele lat. Pisarz zarzeka, że podczas jej przygotowań część materiałów została skonfiskowana nawet przez polską Służbę Bezpieczeństwa! W naszej ojczyźnie wydana została z ramienia Wydawnictwa Kleks w 1990 roku. Lektura nie jest długa, dobija swą objętością do 108 stron. 


Na samym początku chciałabym Was tylko ostrzec, że książka na której się dziś skupimy jest napisana w dość emocjonalny sposób. Pisarz aż TRZY razy na jednej stronie dodał, że nie wierzy w rzekomy lot Gagarina:

  • "Tak więc moją pierwszą reakcją było: nie wierzę, że Gagarin odbył lot w Kosmos",
  • "Tak więc nie wierzyliśmy",
  • "Oświadczyłem: nie wierzę w to, ten człowiek nie mógł polecieć, on wcale nie przebywał w przestrzeni kosmicznej."

Wiele powodów sprawia, że pozycji bardzo daleko do literatury faktu. Czasami można odnieść wrażenie, że Nemere "czepia" się bardziej Gagarina, niż samego jego lotu w Kosmos. Książka jest bardzo niedokładna i nie brakuje w niej literówek. Autor cały czas używa słów typu reżyserzy, aktorzy itp. 


Nemere zakłada, że czytelnik nie podchodzi ani trochę sceptycznie do zawartej treści! Na stronie 47. zawarto słowa "Czytelnik z pewnością już wyciągnął wniosek, że taką grę można było wyreżyserować i rozegrać tylko w roku 1961". 


Węgier odwołuje się do słów "specjalistów", ale nawet nie pisze, kim są Ci ludzie. Nie mamy informacji, czy są to lekarze, psycholodzy, matematycy czy filolodzy. Nie mamy informacji dla kogo pracują. Nie mamy informacji z jakiego kraju pochodzą. Nie mamy informacji o ich dorobku naukowym. Tylko "według specjalistów". 


Nie wiem, jak poważnie można traktować książkę, w której Nemere pisze: "A więc co wiemy o Gagarinie? Ukończył jakąś szkołę związaną z lotami". Można też odnieść wrażenie, że węgierski pisarz trochę uwłacza innym astronautom. Podczas wymieniania, czym zajmują się kosmiczni podróżnicy o Aldrinie wspomniał: "Aldrin zaś po prostu inżynierem" (strona 90.). Po prostu. Słów brakuje. 


W tym całym chaosie, zgiełku i niedopowiedzeniach, Nemere próbuje nas przekonać, że Jurij Gagarin nigdy nie poleciał w Kosmos. Jakimi argumentami się przy tym posługuje?



1. Czytanie z kartki podczas konferencji prasowej. 


Wyobraźcie sobie, że najbardziej szokującym momentem podczas konferencji prasowej z udziałem Gagarina jest fakt, że kosmonauta jest... przeciętnym prelegentem... 

Najbardziej zdumiewający moment konferencji prasowej nastąpił wtedy, gdy Gagarin jeszcze nie otworzył ust. Poproszono go do mikrofonu, by opowiedział o swoim locie. I wtedy on... wyjął z kieszeni kartkę i przeczytał co widział w kosmosie. 

Kursywą zaznaczone zostało słowo "przeczytał". I tak, jest to jeden z pierwszych mocarnych dowodów autora na to, ze Gagarin nie poleciał w Kosmos. Jest to bowiem wyszczególnione już na 7. stronie książki. 


Nie wiem, czy Nemere jest tego świadomy, ale nie każda osoba na planecie jest zdolnym prelegentem. Kosmonauta prawdopodobnie chciał podeprzeć się tekstem z wielu powodów: stres związany z byciem oglądanym przez cały świat czy odgórne narzucenie mu, co ma dodać. 


W trakcie czytania autobiografii Gagarina ani razu nie trafiłam na informację, by kosmonauta uczył się sztuki retoryki. By z kolei opowiadać w sposób śmiały bez notatek trzeba mieć (wieloletnie) doświadczenie lub talent. Podczas lektury, Gagarin wspomina, że Gierman Titow, radziecki kosmonauta, wspaniale opowiada bez notatek. Można więc odnieść wrażenie, że podziwia swojego następcę pod tym względem. 


Poza tym... czy Gagarin jest jedyną osobą publiczną, która przygotowała sobie zapiski do wystąpienia? 



2. Gagarin ponoć ani razu nie wspomina w swojej autobiografii, gdzie się urodził.


Nemere chyba naprawdę niedokładnie czytał autobiografię Gagarina, o ile choć raz do niej zajrzał. Autor pisze wprost (strona 85):

W swojej książce [Gagarin] poświęca całą stronę opisowi swej rodzinnej wioski, ale nazwa tej wsi nie jest nigdzie podana. Mówiąc delikatnie, jest to trochę podejrzane. 


Po przeczytaniu tego fragmentu postanowiłam kupić autobiografię Gagarina, "Droga w Kosmos". Chciałam samodzielnie zweryfikować, czy kosmonauta faktycznie nie podaje nazwy wsi. 


I wiecie co?


Gagarin podał nazwę wsi, z której pochodzi (XD). Niejednokrotnie na dodatek. Nie napisał on wprost "Urodziłem się w danym roku we wsi X", uważam jednak, że ktoś, kto wydaje książki raczej posiada umiejętność czytania ze zrozumieniem... Może jednak się myliłam?  


Pilot urodził się w Kłuszynie, na terenie obwodu moskiewskiego. 


Na stronie 13. Gagarin pisze:

(...) w naszej wsi Kłuszyno, nie opodal Gżacka


Na stronie 21. z kolei kosmonauta wspomina:


Kłuszyno przez dłuższy czas było odcięte od świata. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje na frontach.


Na stronie 227. znajdziemy zapisek:


Po powrocie z kosmosu bardzo pragnąłem odwiedzić moją rodzinną Smoleńszczyznę, pobyć w Gżacku, pojechać do wsi Kłuszyno, gdzie upłynęło moje dzieciństwo, spotkać się z ziomkami.  


Skoro autor książki "Gagarin = kosmiczne kłamstwo?" jest tak perfekcyjny w dokładnych opisach, to warto zauważyć, że ani razu nie podał tytułu autobiografii pilota. Tytuł został podany dopiero w krótkiej bibliografii. Mówiąc delikatnie, jest to trochę podejrzane. 


Obelisk w Poznaniu przedstawiający Jurija Gagarina. 


3. Gagarin zbyt krótko trenował, by móc lecieć w Kosmos.


Obecnie jesteśmy przyzwyczajeni do coraz dłuższych lotów kosmicznych. Astronauci uczą się pilotażu, przeprowadzania prostych zabiegów medycznych, języków obcych (np. rosyjskiego), mechaniki itp. Duży nacisk kładzie się również na uprawianie sportu. Organizowane są spotkania z rodzinami, podczas których tworzy się różne realne scenariusze np. śmierć któregoś z astronautów. 


To wszystko sprawia, że astronauci trenują latami przed swoim pierwszym lotem kosmicznym. W przypadku Gagarina było jednak inaczej. Nemere zauważa, że Jurij zaczął naukę w Centrum Szkolenia Kosmonautów w 1960 roku, a rok później leciał już w Kosmos. Węgier zaznacza również, że podstawowy czas treningów astronautów w tym centrum to co najmniej 2 lata, ale zaraz dodaje, że w  niektórych przypadkach może być ono skrócone o połowę.


I po tym co Nemere napisał... znowu odlatuje... 


Pytanie, w jakich wypadkach jest to możliwe i czemu było to konieczne właśnie przy pierwszym kosmonaucie? (...) Nikt nie wiedział, co go tam spotka, musiał być prawdziwym super-człowiekiem, on zaś konieczną wiedzę przyswoił sobie na skróconym kursie! To brzmi dość niewiarygodnie. 


 Rozumiecie to? 


Ten człowiek przed chwilą przyznał, iż wie, że kosmiczny trening może trwać rok. Ale zaraz burzy się, DLACZEGO ON TRWAŁ TYLKO ROK? Lot Gagarina nie był długi. Trwał on zaledwie 108 minut. Kosmonauta nie musiał przygotowywać się do przeprowadzania drobnych zabiegów chirurgicznych, prowadzenia skomplikowanych badań czy wychodzenia w przestrzeń kosmiczną. Jako pilot był przyzwyczajony do przeciążeń już na pokładzie samolotu. Wielu rzeczy się po prostu nie musiał uczyć. 


Gagarin przytoczył nawet słowa Giermana Titowa:


W przyszłości na pokładach statków kosmicznych będą latać nawigatorzy, inżynierowie, naukowcy różnych specjalności, w chwili obecnej jednak celowe jest przygotowywanie kosmonautów spośród lotników myśliwskich. To jest tańsze, szybsze i pewniejsze. 

 

Poza tym, osoba interesująca się Kosmosem nie jest świadoma, że lot Gagarina przypadł na tzw. "zimną wojnę"? Zarówno USA, jak i ZSRR bardzo się śpieszyli, by być pierwszymi! Wysłać pierwszego satelitę wokół Ziemi. Pierwszego człowieka w Kosmos. Pierwszego człowieka na Księżyc. Jest to era historyczna, podczas której rozwój następował szybko. Rosjanie pragnęli zapisać się jako prekursorzy. 


Dlaczego na dodatek osoba nieposiadająca wykształcenia związanego z techniką kosmiczną decyduje, co było za szybko, a co za wolno? Ba! Nemere na swojej oficjalnej stronie (link do niej znajdziecie na końcu artykułu) wspomina, że w szkole lubił tylko literaturę, historię i geografię. A pozostałe przedmioty? Autor odważnie przyznaje się, że kompletnie ich nie rozumiał, wyróżniając przy tym fizykę, matematykę oraz język rosyjski. 


Czy jest to wiarygodny popularyzator wiedzy?

 



4. Gagarin ślepo wierzy w Partię Komunistyczną. 


Tak przynajmniej twierdzi Nemere i to jest jeden z dowodów na to, że Partia Komunistyczna obdarzyła Gagarina zaufaniem na tyle, by kłamał odnośnie swojego lotu w Kosmos. Wydaje mi się, że Gagarin nie był jedynym pilotem w tamtych czasach, który "ślepo wierzył" w komunizm. Nie zaprzeczam, że ZSRR nie chciało wybrać osoby, która popiera komunizm. Kandydat do lotu musiał być przecież członkiem partii komunistycznej! Należy jednak zwrócić uwagę na to, że Gagarin sprawia wrażenie patrioty. Wielu kosmicznych podróżników zapisało się w historii jako patrioci! 


Kosmonauta wspominał, że w dzieciństwie widział, jak podczas wojny spłonął samolot radziecki razem z pilotem. Gagarin podziwiał bohatera i poczuł, że chce umrzeć za ojczyznę jak on. Kilka stron dalej można przeczytać, że miłość do języka ojczystego zaszczepiła w nim nauczycielka literatury, Olga Rajewska. 


Kolejni patrioci? Szybkim przykładem niech będzie Scott Parazynski, którego prapradziadkowie byli Polakami. W przedmowie do polskiego wydania swojej autobiografii pisze: "Jestem niezmiernie szczęśliwy, że moje wspomnienia zostały przetłumaczone na ojczysty język moich prapradziadków. (...) Bogate osiągnięcia kulturalne oraz naukowe Waszego kraju, jak również mocne więzi łączące go ze Stanami Zjednoczonymi doskonale wróżą naszej wspólnej przyszłości."


Również George Zamka, prawnuk Polaka, w swój pierwszy lot w Kosmos zabrał ze sobą emblemat Eskadry Kościuszkowskiej, a w drugi, płytę z muzyką Chopina i kopię jednego z manuskryptów. Kilkukrotnie gościł również w polskich szkołach, gdzie spotykał się z młodymi entuzjastami tych dalekich podróży. 

Córka Mirosława Hermaszewskiego nazywa naszego rodzimego kosmonautę patriotą.

Piotr Klimuk w Kosmos zabrał ze sobą portret Gagarina, Lenina i Korolowa oraz tom wierszy poety białoruskiego, Jakuba Kołasa. 



5. Gagarin twierdzi, że w nie czuł różnicy pomiędzy czasem spędzonym w Kosmosie, a pobytem na Ziemi. 

Nemere odwołuje się do konferencji zorganizowanej po locie Gagarina, której nie mogłam niestety znaleźć w internecie. Według pisarza, kosmonauta stwierdził:
  • nieważkość nie ma żadnego wpływu na zdolność wykonywania pracy,
  • stan nieważkości nie ma wpływu na funkcje fizjologiczne. 
W związku z tym, że do konferencji nie mogę się odwołać, nawiążę ponownie do autobiografii kosmonauty, w której Gagarin pisze... dosłownie to samo, co przytacza Nemere! 

Ale chwila... 

W jakim kontekście?

Gagarin napisał: 

Nieważkość nie ogranicza zdolności człowieka do pracy. 


Po tym zdaniu wymienia, że zajmował się takimi rzeczami, które równie dobrze mógłby robić na Ziemi:

  • śledzenie urządzeń,
  • prowadzenie obserwacji,
  • dokonywanie wpisów do dziennika pokładowego. 

Kosmonauta wspomina, że otoczenie było kompletnie inne. Określa stan nieważkości jako coś dziwnego dla człowieka. Ale zaznacza, że zmiana środowiska nie wpłynęła na efektywność pracy. 

Czy widzicie różnicę w kontekście? Nemere podkolorowuje wszystko tak, by odpowiadało to jego argumentom.



6. Gagarin w "lżejszy" sposób odczuł nieważkość od innych astronautów. 

Nemere usilnie i błędnie porównuje opis uczuć Gagarina do uczuć innych kosmonautów... Węgier zakłada, że skoro pozostali ciężej odczuli nieważkość od pierwszego człowieka w Kosmosie, to znaczy, że on po prostu kłamie i w Kosmosie nie był. 


Lecz każdy człowiek jest inny. W różny sposób odczuwamy ból, zimno czy smutek. Piotr Klimuk, białoruski kosmonauta, napisał w swojej książce "Szturm na nieważkość":

Kosmonauci stan nieważkości odczuwają i znoszą niejednakowo: jedni lżej, inni – z trudem. 


7. ZSRR nie udostępniało zbyt wielu zdjęć Gagarina. 


Nemere zarzuca całemu Związkowi Radzieckiemu, że udostępnili oni za mało zdjęć Gagarina! Jest to jeden z rzekomych dowodów na to, że Gagarin został w pośpiechu wybrany na pierwszego człowieka w Kosmos i sfałszowanie całego wydarzenia:

To błąd, lecz naszym zdaniem coś więcej: obciążający znak. Bo przecież gdyby wszystko działo się zgodnie z planem, to kosmonautę Gagarina od miesięcy fotografowano by bez opamiętania (...).

Z jednej strony zrozumiałabym, gdyby Nemere  miał na myśli tylko i wyłącznie zdjęcia z przygotowywań do lotu. Ale autor wspomina, że udostępnione powinny być również ujęcia z życia prywatnego pilota! Przeraża mnie trochę to, że Nemere zarzuca ZSRR, iż Gagarin zginął z ich winy, nie był dobrze pilnowany i nikt się o niego nie troszczył wystarczająco dobrze. A z drugiej strony wymaga, by młody pilot nie mógł zostawić prywatnych spotkań czy uczuć tylko i wyłącznie dla siebie.


A co do zdjęć z przygotowywań lotu? 


Astronauci i agencje kosmiczne do dnia dzisiejszego nie ujawniły nam wielu sposobów przygotowania człowieka do lotu. Biorąc pod uwagę, ile lat to trwa i ilu ludzi się w to angażuje, możemy założyć, że znamy bardzo szczątkowe informacje. Szczątkowe informacje, z którymi zapoznać się możemy na oficjalnych stronach agencji czy w autobiografiach astronautów. Jeśli są to stosunkowo strzeżone informacje w dzisiejszych czasach, to nic dziwnego, że ZSRR starało się utrzymać pozycję lidera w wysyłaniu ludzi w Kosmos i pilnowano wszelkich detali. Sam Gagarin przyznał, że nie na wszystkie pytania dziennikarzy mógł odpowiedzieć ze względu na obowiązek dochowania niektórych tajemnic. 



8.  Jurij Gagarin nie robił żadnych zdjęć podczas swojego lotu w Kosmos.


Można odnieść wrażenie, że Nemere uważa fotografie za jedyny dowód na potencjalny lot w Kosmos. Śledzenie radarowe? Transmisje za pomocą radio? To za mało dla tego światłego popularyzatora nauki! ZSRR przyznało, że Gagarin nie zrobił żadnego zdjęcia podczas swojego lotu, a na pokładzie samego statku nie znalazł się aparat. 


Dla wielu ludzi nie było to niczym szokującym. Dowodów na szczęśliwe ukończenie misji nie brakuje. Celem prekursorskiego lotu programu Wostok było poświadczenie, że człowiek jak najbardziej może lecieć w Kosmos. Dlaczego chcemy w takiej sytuacji, by Gagarin zrobił wszystko, czego tylko wymagamy? 


Pierwszym człowiekiem, który zapisał się w historii jako "kosmiczny fotograf" był Gierman Titow. Poleciał w Kosmos jako czwarta osoba na świecie. Ale zaraz... Czwarta? Czy to oznacza, że po Gagarinie inni astronauci również nie zrobili samodzielnie zdjęć? Zgadza się! Był to Alan Shepard i Virgil Grissom. Nemere jednak nie uznaje tylko i wyłącznie lotu Gagarina. 


Zdjęcie wykonane przez Giermana Titowa 


9. Jaki skafander miał na sobie Gagarin? 


Niektóre argumenty Węgra są ciężkie do obalenia ze względu na źródła, do których się odnosi. Nemere napisał, że według państwowej prasy, np. Sowietskaja Rosija, kolor skafandra Gagarina był niebieski. Sam kosmonauta jednak podaje, że był pomarańczowy. 


Pisarz dodał:


A zatem pomyłka, znowu pomyłka reżyserów, pośpiech.


Niestety nie znam języka rosyjskiego, co bardzo utrudniło mi pracę z książką. Nie mogłam znaleźć skanów z tej gazety nigdzie, ale może łatwiej by było, gdyby Nemere zgodnie z zasadami podał  numer gazety, rok wydania i stronę, na której jest błędna wzmianka. 


Jak już wspomniałam wcześniej, rzetelności pozycji ujmuje brak dokładnych przypisów. Odwoływanie się do naukowców bez pisania kim oni są. Odwoływanie się do mediów podając jeden przykład (i to niekonkretny na dodatek). Odwoływanie się do słów Gagarina, nie dodając, gdzie zostały one wypowiedziane. 


Myślę, że osoby, które interesują się szeroko pojętą nauką zaglądają co jakiś czas w przypisy i widzą, jak one wyglądają. Pozwalają na proste dojście do źródła załączonego przez autora czy autorkę. Wychodzę z założenia, że gdyby Nemere na serio chciał zdemaskować Gagarina i ZSRR, to ułatwiłby czytelnikom szukanie źródeł dla własnej analizy.  



10. Nieprawdopodobne są krematoria pracujące na trzy zmiany. 


Nemere jest zszokowany tym, że Gagarin został skremowany po godzinie 21:00 (choć oczywiście nie podaje źródła tej informacji w swojej książce). Na stronie 97 pisze:


Nie szkodzi zauważyć: po co taki pośpiech? (...) W każdym razie jest to znowu podejrzany znak: czemu trzeba było ziemskie szczątki "Bohatera Związku Radzieckiego", "pierwszego kosmonauty świata" itd. itd., zniszczyć o takiej porze, która nasuwa myśl o średniowieczu?


Jak żyję 23 lata na naszej planecie, nigdy nie myślałam o średniowieczu po godzinie 21:00. Osoby przygotowujące się na imprezy i zabawy ze znajomymi prawdopodobnie też nie. Trzeba być Węgrem o imieniu István Nemere, żeby kiedykolwiek wpaść na taki pomysł.


"Po co taki pośpiech"? Nie wiem, na co autor chciał czekać... aż szczątki kosmonauty połączą się i wyjdą z budynku zakładów pogrzebowych? Aż ktoś spróbuje się włamać i zabrać te szczątki? Najwidoczniej taką decyzję podjęła rodzina Gagarina i/lub rząd, więc należy to uszanować. 


Nemere napisał wprost, że dla niego jest nieprawdopodobne, że krematorium może działać w trybie dwuzmianowym lub nawet trzyzmianowym. Nie będę odwoływać się do Związku Radzieckiego z tamtych lat, bo o takie szczegółowe informacje już ciężko, ale obecnie wiele krematoriów działa w trybie całodobowym, np. Finis w Środzie Wielkopolskiej lub Cremering w Głogowie. 


ALE


Nawet gdyby żadne krematorium w tamtych czasach nie działało w trybie dwudziestoczterogodzinnym, to sam autor jest świadomy, jak Gagarin był ważny dla ZSRR. Dlaczego więc nie zrobić wyjątku dla bohatera bloku radzieckiego? 


ZSRR bardzo źle zrobiło, że zataiło wiele ważnych informacji odnośnie śmierci Gagarina. Nic więc dziwnego, że wokół tego wydarzenia narosła masa teorii spiskowych. Z takim przekonaniem jednak je rozprowadzać... to nie jest w porządku.


W szczególności, że Gagarin był osobą z krwi i kości. Był ważny dla innych ludzi. Piotr Klimuk napisał w swojej autobiografii, że nie mógł uwierzyć w śmierć Gagarina. Wspominał go jako dobrego przyjaciela, najdroższego gościa na swoim weselu, mentora i wsparcie. A tutaj ktoś po latach z osoby ważnej robi tanią sensację...


11. Gimnazjalista ma większą wiedzę od naukowców z całego świata. 


Nietrudno wpaść na osoby, które pomimo swojej małej wiedzy usilnie o czymś dyskutują uważając się za specjalistów. Można się było z tym spotkać szczególnie w czasie pandemii. Nagle na świecie pojawiła się cała masa wakcynologów bez papierów. 


Lot Gagarina przypadł, gdy Nemere miał 15 lat. Jak sam zaznacza: był wtedy w gimnazjum i już w tamtym dniu uważał lot Gagarina za falsyfikację. Oznacza to jedno: nastolatek uważa, że ma większą wiedzę od osób wyżej wykształconych!



Nemere w tak krótkiej książce wysuwa również inne odważne tezy! Jedną z nich jest to, że Walentina Tierieszkowa została zmuszona, by w imię propagandy wyjść za innego kosmonautę. Autor uważa także, że ówczesny prezydent USA, John F. Kennedy, podczas składania gratulacji Gagarinowi miał na biurku raport CIA skupiający się na niejasnościach wokół misji.  


Niektórzy z Was mogą stwierdzić, że artykuł ten jest kompletnie niepotrzebny, ponieważ nikt nie uwierzy w tak absurdalny tekst. Niestety w Internecie można wpaść na opinie:




Książka na dodatek dorobiła się stosunkowo wysokiej oceny na stronie Lubimy Czytać:




Z czego wynikają takie opinie? Nie mam pojęcia. Ale może Wy macie jakieś pomysły? Czytaliście tę książkę?





Z czego korzystałam tworząc artykuł:

I. Nemere, "Gagarin = kosmiczne kłamstwo?", wydawnictwo KLEKS, Bielsko-Biała 1990
P. Klimuk, "Szturm na nieważkość", Książka i Wiedza, Warszawa 1983
J. Gagarin, "Droga w Kosmos", Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1981
nemere.hu, 
Egy szokatlan önéletrajz [dostęp: 09.07.2021]

Nowszy post Starszy post Strona główna

2 komentarze:

  1. Masz rację, szurów nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem tą książeczkę w latach dziewięćdziesiątych, jeszcze jako nastolatek. Fajnie że ktoś (czyli Ty), jeszcze ją czyta. 🙂 Nie pamiętam jej szczegółów, ale wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiła. Dzięki za przypomnienie fragmentów.

    OdpowiedzUsuń