JAK NAPISAĆ ŚWIETNE CV? IRENA WORTON PRÓBUJE ODPOWIEDZIEĆ NA TO PYTANIE!

By | 17:16:00 Leave a Comment

Czy nowy rok oznacza nowych was? Jeśli wiąże się to ze zmianą otoczenia zawodowego, to koniecznie zajrzyjcie ze mną do poradnika Ireny Worton pt. "Jak napisać świetne CV i zdobyć każdą pracę"! 



Każdą recenzję książki zaczynam od krótkiej notki biograficznej o autorze lub autorce. Daje to świetną perspektywę na to, z kim mamy do czynienia, jakie doświadczenia przelewa na papier i co chce przez to przekazać. O Irenie Worton nie wiadomo niestety prawie nic. Zdradzono nam jedynie, że obecnie pracuje jako coachka i doradczyni zawodowa. Wcześniej przez 20 lat zagrzewała posadę w jednej firmie. Życie jest jednak wielobarwne niczym ciekłe kryształy, więc na skutek życiowych zmian, autorka musiała przeprowadzić się do innego miasta, a tym samym, znaleźć kolejne miejsce zatrudnienia. Wspomniano, że na realizację tego zadania miała 90 dni. 


Pozycja wydana została pod skrzydłami przedsiębiorstwa Bold Gerda, które zajmuje się selfpublishingiem i doradztwem zawodowym. 


Książka "Jak napisać świetne CV i zdobyć każdą pracę" weszła na rynek w drugiej połowie września 2022 roku. Została ona zapakowana bardzo starannie. Okładkę otulono dodatkową warstwą tektury w celu ochrony przed nieprzyjemnymi wypadkami. Bardzo doceniam taki gest. 


Gdy poradnik po raz pierwszy wpadł w moje ręce, przejrzałam go z ekscytacją i entuzjazmem. Przerzucając naprędce kolejne stronice i wychwytując przypadkowe zdania, pomyślałam: pragnę, by każde ogłoszenie o pracę wyglądało tak samo. Pozycja jest krótka, sprawiała wrażenie rzetelnej i konkretnej, bez lania wody. Cała podróż z poradnikiem zaczyna się od publikacji wyników zabawnej i nieoczekiwanej ankiety. 


Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje oczekiwania. 


134 stron książki zostało podzielonych na ponad 60 rozdziałów. Czy jest to dla was zaskakujące? Dla mnie też było, póki nie dotarłam do rozdziałów zbudowanych z zaledwie... dwóch zdań. Wiele stron jest w połowie lub prawie w całości pustych. Nie brakuje również zdjęć poglądowych, które nie dodają wartości merytorycznej, a zajmują większość kartki. Na końcu umieszczono kilka pustych stron odgrywających rolę notatnika. Wniosek? Poradnik mógłby być dwa, a nawet trzy razy krótszy. 


Jakie tematy zostały poruszone w poradniku?


Doradczyni zawodowa przemierza przez takie zagadnienia jak: kłamstwa w czasie rozmów kwalifikacyjnych, poszukiwanie pracy, badania lekarskie, listy motywacyjne czy obecność zdjęcia w CV.  


Ta książka jest niczym prztyczek w nos dla wielu polskich pracodawców! Doczekaliśmy się czasów, w których przedsiębiorcy szczycą się m.in. umową o pracę, terminową wypłatą, miłą atmosferą i możliwością skorzystania z toalety. Autorka zaznacza, że badania powinny być opłacane przez pracodawcę. Pisze, że rekruter nie ma prawa wymagać zdjęcia w CV. Dość oczywiste, nieprawdaż? Nie jest to niestety jasne dla wszystkich osób, które dopiero wchodzą na rynek. Takich pracowników najłatwiej jest wykorzystać. 


Irena Worton podrzuca również kilka ciekawych pomysłów, dzięki którym łatwiej zdobyć zatrudnienie. Podpowiada, że lepiej dopasować CV do ogłoszenia o pracę, niż hurtowo wysyłać wszędzie z myślą: może się uda. Doradza również, aby podzielić się w tym dokumencie swoimi osiągnięciami zawodowymi. 


Książka niestety wypełniona jest po brzegi wieloma absurdami...


Autorka pisze, że pracodawca płaci nam pensję i to on może bardziej kaprysić. Zaznacza przy tym:


Chyba że jesteś przysłowiowym informatykiem i każdy chce Cię mieć. 


To jest ta część książki, po której już miałam dość. 


Proszę o podanie jakiegokolwiek przysłowia ze słowem: informatyk. Poza tym, co to znaczy, że jeśli jesteś informatykiem, to każdy Cię chce? Juniorzy mają bardzo ciężkie życie w branży IT. Warto na to zwrócić uwagę przy pisaniu kolejnej książki. 


Poza tym... pracodawca daje Ci pieniądze, ale nie za darmo. W zamian dajesz mu swoją wiedzę, doświadczenie i umiejętności. W tej relacji grymasić można na siebie wzajemnie tak samo. Pracownik potrzebuje pracodawcy. Pracodawca potrzebuje pracownika. 


Autorka pisze, by nie podawać w CV daty urodzenia. Dodaje obok, że wystarczy napisać, ile ma się lat. WTF. 


Oto autentyczny cytat z recenzowanej książki:

Jeśli jesteś kobietą, a rekrutujesz się na stanowisko kierowcy TIR-a, nie podawaj pełnego imienia. Napisz J. Nowak, zamiast Joanna Nowak. Podczas rozmowy masz szansę przekonać pracodawcę do siebie. Z imieniem Joanna prawdopodobnie odrzucą Twoje CV. (...) W ostateczności dołącz do CV swoje zdjęcie za kierownicą i podlinkuj kanał filmowy ze swoim filmem z trasy. 


WTF x2


Czaicie? Ta książka wyszła w tym roku, a nie 50 lat temu. 


TIR to konwencja, a nie środek transportu. TIR to tylko potoczne określenie, które nie powinno się znaleźć w takim poradniku. W poradniku, który ma za zadanie zmienić życie czytelnika. Autorka w ten sposób udowodniła, że doradza branżom, o których nie ma pojęcia. Strzeliła sobie w stopę. 


Na rynku na dodatek panuje obecnie deficyt kierowców zawodowych. Międzynarodowa Unia Transportu podała, że w 2019 roku braki wśród kierowców zawodowych w Polsce wynosiły 22%. Jeśli ktoś nie przyjmuje kierowcy z uprawnieniami tylko dlatego, że jest... kobietą, to robi sobie samemu krzywdę. 


Poza tym takie słowa to po prostu forma seksizmu, który odbiera młodym kobietom nadzieję na zdobycie wymarzonej pracy. Jasne, ukrywaj się. Bo wcale pracodawca się nie zorientuje. 


Autorka stwierdziła, że warto wpisać znajomość języka polskiego jako ojczystego tylko dlatego, że coraz więcej osób tak robi. Serio. 


Pani Worton nazwała samą siebie w niniejszej książce pisarką. Powinna więc mieć na uwadze, jak potężnym narzędziem jest słowo.  Pisze zatem, że NORMALNE CV powinno zmieścić się na jednej stronie. Na stanowisku profesora uczelni CV może być dłuższe. Z tego można wywnioskować, że CV dla profesora uczelni jest nienormalne. Zakładam, że nie taki miał być przekaz. Tak to jednak zabrzmiało. Istnieje tyle pięknych określeń, a dostaliśmy "normalne". 


Doradczyni zawodowa uważa, że nie warto wpisywać w CV ukończonego kursu pierwszej pomocy, jeśli nie ma on nic wspólnego z pracą. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Taki kurs powinien skończyć każdy bez względu na wiek czy zawód. Tym bardziej warto się nim pochwalić w CV. Jest on dowodem na to, że wiemy, co jest ważne w życiu, stawiamy na praktyczną naukę i nie boimy się przyswajania nowej wiedzy. 


Cena okładkowa to 39.90 zł. Tej książki nie poleciłabym ani wchodzącym na rynek, ponieważ niektórymi radami można zrobić im krzywdę, ani tym bardziej ludziom z kilkuletnim doświadczeniem zawodowym, gdyż nic nowego stąd nie wyciągną. 





Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: