Powyżej przedstawiam Wam mapkę targów i rozmieszczenie pawilonów. (klik na obrazek, aby powiększyć) W związku z tym, że odwiedziłam tylko 1 salon, to tylko 1 opiszę.
Weszłam bodajże od wejścia wschodniego i to była pierwsza rzecz, która mi się rzuciła w oczy, zamiast samochodów:
Nie mówię, że to źle, ale reklama była całkiem spora. Jak może niektórzy z Was wiedzą, na aerofestival również się wybieram, ale teraz skupmy się na samym motor show. Chociaż w towarzystwie plakatów innych wydarzeń- jest ciężej.
Organizatorzy zaskoczyli mnie od początku- przy wejściach czatowali pracownicy, którzy z uśmiechem i zapałem witali ludzi udzielając im wskazówek, co do dalszego poruszania się po targach. Z pewnością było to duże ułatwienie dla odwiedzających.
Organizatorzy zaskoczyli mnie od początku- przy wejściach czatowali pracownicy, którzy z uśmiechem i zapałem witali ludzi udzielając im wskazówek, co do dalszego poruszania się po targach. Z pewnością było to duże ułatwienie dla odwiedzających.
Kolejny plus to bilety. Były taniutkie. 15 zł w przedsprzedaży a 20 zł przy wejściu.
Dla osób spoza Poznania- Międzynarodowe Targi Poznańskie znajdują się w centrum miasta, w związku z tym dojazd i znalezienie noclegu nie było kłopotliwe.
Odwiedziłam wiele stoisk, widziałam wiele maszyn, w których się zakochałam.
Oprócz samochodów, nie zabrakło też ładnych hostess :)
No a ja, jak to ja- musiałam odwiedzić stanowisko pewnej marki... :)
Lexus zachwyca mnie już od dawna i "starsi" czytelnicy o tym dobrze wiedzą :) (Pisałam o nich nawet notkę) Zaprezentowali piękne modele, jednak NX 300h najbardziej podbił moje serduszko. Kto by nie chciał takiego SUV-a.
Kolejne marki, które można było podziwiać to skoda, audi, ford, alfa romeo itd.
Jedyne co mnie denerwowało, to momenty, w których robiłam zdjęcie, a ktoś przechodził mi perfidnie przed obiektywem. W szczególności, że sama takiego czegoś nie robiłam.
Podobała mi się też inna rzecz. W sumie to dwie.
Powyższe zdjęcie przedstawia plac manewrowy. Zadaniem ochotnika było okrążenie pachołków i dotarcie do samochodu, a następnie wykonanie koła autem. Wydaje się być to łatwe, prawda? Niekoniecznie, organizatorzy zadanie utrudnili. Każda osoba, która zmierzyła się z wyzwaniem musiała założyć okulary, przez które widziało się oczami człowieka mającego we krwi 5 promili alkoholu. Moim zdaniem było to bardzo pomysłowe.
Następne wyzwanie było tuż obok. Jeśli komuś nie starczało emocji, a miał skończone 18 lat mógł wsiąść do owego autka:
Miało ono pokazać cały proces "koziołkowania", obracając się o 360 stopni wokół własnej osi.
Również bardzo ciekawa inicjatywa, dostarczająca wrażeń i ostrzegająca przed szybką jazdą.
Jedyne co na czym się zawiodłam to stanowiska z gadżetami. Na całe targi SAMOCHODOWE (podkreśliłam, aby ktoś nie miał pomysłu, żeby mnie poprawić) widziałam 1 stanowisko z małymi rzeczami. Przy samochodach widziałam również miejsce na kupno gazety. Może ja już zaczęłam tracić wzrok w wieku 18 lat, ale przysięgam, nie widziałam nic poza nimi. Haha. Bądź co bądź kupiłam sobie breloczek. Chciałam ze swoim imieniem ale już nie było. :( Nabyłam więc ze swoim znakiem zodiaku:
Fajną sprawą z punktu widzenia kierowcy był fakt, że na targach znalazły się stanowiska dotyczące ubezpieczeń samochodów. Zawsze ktoś mógł dowiedzieć się czegoś nowego.
Ogólnie, targi oceniam na duuuży plus. Było przyjemnie, widać było profesjonalizm wystawców i dbałość organizatorów. Mam nadzieję, że w przyszłym roku również będę miała okazję pojechać na to wydarzenie. No i Was też zachęcam. :)
fajne targi, fajne samochody, fajne dziewczyny i coś ciekawego można zobaczyć, dowiedzieć się, pomysł wejścia do samochodu i poczuć jak koziołkuje jest fajny, chciałbym spróbować i to poczuć
OdpowiedzUsuń