Drezyna to niewielki pojazd szynowy. Pierwszy pojazd zbudował w 1816 roku Karol von Drais. Początkowa nazwa naszych drezyn brzmiała laufsmachine- czyli biegmaszyna. Dopiero później została ona zmieniona na draisine. (od nazwiska twórcy)
Co ciekawe, oryginał się zachował! Po latach swojej świetności stoi w muzeum Karlsruhe.
Jak można się domyślić, biegmaszyna nie należała do skomplikowanych środków transportu. Wystarczyło odpychać się nogami od podłoża i można było osiągnąć kosmiczną prędkość ok. 10 km/h. Na płaskiej powierzchni można było wyciągnąć 16 km/h, a po deszczu 11. Dobra, już się nie śmieję. Tak naprawdę drezynki były na początku szałem! Przebijały one wiele innych pojazdów. Weźmy na to dyliżans pocztowy z tamtego okresu- aby pokonać dystans wynoszący około 16 km, potrzebował on w przybliżeniu 4 godzin, natomiast maszyna Draisa myknęła taki odcineczek w ciągu godziny. I kto jest górą?
W różnych częściach świata, drezyna była zupełnie inaczej traktowana. W swojej ojczyźnie, jaką były Niemcy stała się ona bardzo popularna. Arystokraci traktowali ją jak zabawkę, a Karl von Drais próbował ją doskonalić. Fajnie byłoby wspomnieć o tym, że w 1819 roku w Monachium odbył się pierwszy wyścig tych maszyn. Założę się, że był to dość ciekawy widok.
Dzięki ciężkiej pracy, twórca zrobił postępy- wprowadził hamulec, regulowane siodło oraz licznik odległości. W USA drezyna nie była odebrana z takim entuzjazmem. Stanowiła ona chwilowy obiekt radości, a dodatkowo rada miejska Nowego Jorku zakazała używania ich.
Po pięciu latach temat drezyn ucichł. Przestano się interesować tym rodzajem maszyn.
Pierwsze drezyny były napędzane ręcznie. Nie ważyły dużo dzięki czemu można było je "ściągnąć" z torów kiedy tylko się chciało. Dzisiaj nam znane drezynki mają napęd spalinowy. Najczęściej są spotykane jako kabina i podłączona skrzynia ładunkowa.
Obecnie są używane głównie przez pracowników kolei do inspekcji torów i do transportu drobnych materiałów czy urządzeń.
Od pewnego czasu wraca moda na drezyny. Są one wykorzystywane w celach turystycznych. Jest pomysłowo- większość jest tak skonstruowana, że część pasażerów napędza drezynkę, a reszta w tym czasie odpoczywa. Za naprawdę niewielką cenę można przejechać się ową maszyną. Czy warto? Moim zdaniem tak. Drezyną na co dzień się nie jeździ, a przy okazji można zrobić naprawdę piękne zdjęcia i popodziwiać urocze widoki. Szczerze mówiąc po napisaniu tej notki sama mam ochotę na takową przejażdżkę. A ja jak to ja- swoje plany wcielę w życie!
Jeśli Wy też macie ochotę na podróż torami tym pojazdem to zapraszam to poczytania i wypróbowania sprzętu właśnie na tej trasie: http://www.naszedrezyny.pl/ Kilka zdjęć z powyższej notki pochodzi własnie od nich! :)
A na koniec poczęstuję Was zdjęciem fragmentu trasy:
I tradycyjnie, kontakt do mnie:
ask.fm/WeronikaOlimpia
be_cuteee@wp.pl
Miłej niedzieli Kochani! :)
fajna sprawa, moja Natalia byłaby zachwycona taką wycieczką, miałaby ładne widoki, nie męczyłaby się a ja mógłbym się wykazać wprawiając maszynę w ruch
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, jestem tu nowa w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńworkoutfitmotivation.blogspot.com
Moja Młoda byłaby zachwycona :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, naprawdę miło się czyta i uważam, że zasługujesz na obserwacje z mojej strony.
OdpowiedzUsuń