Nie ulega wątpliwości, że budowa elektrowni jądrowych niesie ze sobą wiele korzyści. Zakłady te rzadko ulegają awariom, nie zmieniają diametralnie środowiska wokół siebie, uzyskana energia jest tańsza od tej, którą otrzymuje się w innych typach elektrowni, a dodatkowo- stopień zanieczyszczenia atmosfery przy ich obsłudze jest niższy. Pozostawmy jednak w tym miejscu zalety i skupmy się na towarzyszących pracy reaktora niedoskonałościach- a konkretnie na jednej- transporcie ładunków promieniotwórczych.
Czy po zakupieniu kilku ton węgla dzwonisz po wojsko i policję, aby eskortowali transport zamówionego przez Ciebie ładunku? Czy starasz się utajnić cały proces przewozowy ze względów bezpieczeństwa? I na tym właśnie polega specyfika przemieszczania materiałów promieniotwórczych. W porównaniu do innych substancji- do działania włączone są tutaj służby bezpieczeństwa, towar jest stale monitorowany, a w zasadzie- im mniej osób trzecich wie o tej procedurze, tym lepiej. Dlaczego? Ludzie mają różne pomysły, a sam transport dóbr promieniotwórczych niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw. W związku z tym należy zapewnić płynność przejazdu i nie dopuścić, aby persony postronne przerwały przewóz, zniszczyły opakowanie, w którym znajduje się materiał, lub uwolniły substancję. Nie jest to jednak jedyna przeszkoda, bowiem zwraca się także uwagę na ograniczenie ryzyka emisji promieniowania i uszkodzenia opakowania. Materiały promieniotwórcze transportowane są samochodami, pociągami oraz statkami morskimi i powietrznymi.
Szczegółowe zasady bezpieczeństwa nie pozwalają na upychanie tak groźnych substancji do byle jakich opakowań i w nieograniczonych ilościach. Wyróżniamy kilka rodzajów pojemników przeznaczonych do pracy z tymi materiałami.
Wymienione na grafice testy są decydujące w kwestiach dopuszczenia danego opakowania do obrotu. Na czym więc polegają? Najsurowsze egzaminy przechodzą te pojemniki, które transportują największe ilości najbardziej radioaktywnych ładunków, czyli B i C. By mogły wyruszyć w podróż, muszą przejść:
Nie należy zapominać, że kluczowym elementem jest odpowiednie oznakowanie jednego z wcześniej wspomnianych pojemników, a także środka transportu, którym będzie podróżować nasza substancja. Wyróżniamy 2 główne rodzaje znaków:
Pomarańczowy znak bardzo często składa się z dwóch liczb- numeru rozpoznawczego materiału i numeru rozpoznawczego zagrożenia. 3 nalepki umieszczone pod znakiem informują nas z kolei o zawartości przesyłki i o aktywności promieniowania. Zasada jest jedna- im więcej pionowych kresek na etykiecie, tym większe substancja sprawia niebezpieczeństwo.
Bezpieczeństwo odgrywa najważniejszą rolę w szeroko pojętym transporcie. Mimo wielu testów i zachowania wszelkich możliwych środków ostrożności, zakłada się możliwość uszkodzenia pojemnika, lub pojazdu, a tym samym- wydostania się substancji promieniotwórczej. Jak należy postąpić w takiej sytuacji? Jeśli jesteśmy świadkami niebezpiecznego zdarzenia, niezbędnym krokiem jest poinformowanie odpowiednich jednostek: służb ratowniczych, policji, nadawcy przesyłki, a także Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych. Jako osoba postronna mamy obowiązek poddać się zaleceniom służb ochronnych i nie przekraczać obszaru bezpieczeństwa, który został przez nie nakreślony. Czas trwania akcji ratowniczej zależy od stopnia skażenia i warunków pogodowych (bowiem to one wpływają na rozprzestrzenianie się materiału).
Aby zadbać o swoje samopoczucie, powinniśmy możliwie jak najdalej odsunąć się od miejsca skażenia. Musimy pamiętać, że to właśnie odległość od ogniska zdarzeń, jego intensywność i czas przebywania w jego pobliżu wpływają na dalsze konsekwencje zdrowotne.
Każde państwo ustala własne przepisy bezpieczeństwa dotyczące skażenia środowiska. Są one powiązane z dodatkowymi testami, które przeprowadzają odpowiednie służby. Np. w USA zrzucano pojemniki B z helikoptera, dzięki czemu osiągnęły prędkość 400 km/h.
Nie można ukrywać, że przewóz ładunków promieniotwórczych to dosyć drogi interes- trzeba zapewnić wyspecjalizowanych kierowców/ pilotów/ kapitanów, odpowiednio zabezpieczyć ładunek i nie dopuścić do katastrofy. To wszystko zależy od kwestii finansowych, jednak musimy zwrócić uwagę na pewien aspekt- mimo, że substancje promieniotwórcze odbyły już wiele podróży, w ciągu całej historii, nigdy nie doszło do bardzo poważnego skażenia, które spowodowałoby ogromne zagrożenie dla środowiska, czy ludzi.
Źródła:
www.poznajatom.pl
www.paa.gov.pl
Szczegółowe zasady bezpieczeństwa nie pozwalają na upychanie tak groźnych substancji do byle jakich opakowań i w nieograniczonych ilościach. Wyróżniamy kilka rodzajów pojemników przeznaczonych do pracy z tymi materiałami.
Wymienione na grafice testy są decydujące w kwestiach dopuszczenia danego opakowania do obrotu. Na czym więc polegają? Najsurowsze egzaminy przechodzą te pojemniki, które transportują największe ilości najbardziej radioaktywnych ładunków, czyli B i C. By mogły wyruszyć w podróż, muszą przejść:
- półgodzinny pobyt w temperaturze 800°C,
- przebicie sześciokilogramowym prętem upuszczonym z 1 m,
- upadek z wysokości 9 m,
- godzinne zanurzenie na głębokości 200 m, lub spędzenie 8 godzin na głębokości 15 m.
Nie należy zapominać, że kluczowym elementem jest odpowiednie oznakowanie jednego z wcześniej wspomnianych pojemników, a także środka transportu, którym będzie podróżować nasza substancja. Wyróżniamy 2 główne rodzaje znaków:
Pomarańczowy znak bardzo często składa się z dwóch liczb- numeru rozpoznawczego materiału i numeru rozpoznawczego zagrożenia. 3 nalepki umieszczone pod znakiem informują nas z kolei o zawartości przesyłki i o aktywności promieniowania. Zasada jest jedna- im więcej pionowych kresek na etykiecie, tym większe substancja sprawia niebezpieczeństwo.
Bezpieczeństwo odgrywa najważniejszą rolę w szeroko pojętym transporcie. Mimo wielu testów i zachowania wszelkich możliwych środków ostrożności, zakłada się możliwość uszkodzenia pojemnika, lub pojazdu, a tym samym- wydostania się substancji promieniotwórczej. Jak należy postąpić w takiej sytuacji? Jeśli jesteśmy świadkami niebezpiecznego zdarzenia, niezbędnym krokiem jest poinformowanie odpowiednich jednostek: służb ratowniczych, policji, nadawcy przesyłki, a także Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych. Jako osoba postronna mamy obowiązek poddać się zaleceniom służb ochronnych i nie przekraczać obszaru bezpieczeństwa, który został przez nie nakreślony. Czas trwania akcji ratowniczej zależy od stopnia skażenia i warunków pogodowych (bowiem to one wpływają na rozprzestrzenianie się materiału).
Aby zadbać o swoje samopoczucie, powinniśmy możliwie jak najdalej odsunąć się od miejsca skażenia. Musimy pamiętać, że to właśnie odległość od ogniska zdarzeń, jego intensywność i czas przebywania w jego pobliżu wpływają na dalsze konsekwencje zdrowotne.
Każde państwo ustala własne przepisy bezpieczeństwa dotyczące skażenia środowiska. Są one powiązane z dodatkowymi testami, które przeprowadzają odpowiednie służby. Np. w USA zrzucano pojemniki B z helikoptera, dzięki czemu osiągnęły prędkość 400 km/h.
Nie można ukrywać, że przewóz ładunków promieniotwórczych to dosyć drogi interes- trzeba zapewnić wyspecjalizowanych kierowców/ pilotów/ kapitanów, odpowiednio zabezpieczyć ładunek i nie dopuścić do katastrofy. To wszystko zależy od kwestii finansowych, jednak musimy zwrócić uwagę na pewien aspekt- mimo, że substancje promieniotwórcze odbyły już wiele podróży, w ciągu całej historii, nigdy nie doszło do bardzo poważnego skażenia, które spowodowałoby ogromne zagrożenie dla środowiska, czy ludzi.
Źródła:
www.poznajatom.pl
www.paa.gov.pl
Ciekawy wpis. Co jakiś czas wraca kwestia budowy takiej elektrowni w naszym kraju, trudno jednak zwykłemu laikowi zasięgnąć informacji o tym, z jakimi procedurami i zagrożeniami to się wiąże.
OdpowiedzUsuńdobrze czytało się ten wpis i na ciekawy temat jakim jest transport radioaktywnych materiałów
OdpowiedzUsuń