JEDNA PRZYCZYNA SPRAWIA, ŻE LUDZIE NIE LATAJĄ W KOSMOS

By | 10:28:00 3 comments
Największe potęgi gospodarcze świata znaczą dla Kosmosu mniej, niż ziarenko piasku, które wpadnie nam do oka. I mniej, niż pojedynczy kryształek cukru, który wrzucimy do herbaty, by była słodsza. Rozszerzająca się jednak niczym granice Wszechświata pycha ludzka zasłania obraz tego, w jakiej sytuacji naprawdę się znajdujemy.

Nie wierzę, że ludzkość przetrwa następne tysiąc lat, jeśli nie udamy się w kosmos. Zbyt wiele zagraża życiu na jednej planecie. ~Stephen Hawking

Wycinka Puszczy Białowieskiej, masturbacja ponoć gorsza od wojny atomowej, Szyszko uważający, że nie ma gatunku zwierząt, który wymarłby na skutek polowań, coraz więcej pozbawionych sensu wojen na arenie międzynarodowej. Wśród pojawiających się wokół tylu absurdów, nasuwa mi się tylko jedno pytanie- świecie, dokąd zmierzasz? 

Ludzie boją się zagłady. Nic dziwnego, jesteśmy w końcu mieszkańcami jednej z wielu planet, której istnienie nie waży o losach całego Wszechświata. Te same jednostki nie zauważają jednak innego faktu- że sami doprowadzamy każdego dnia do wyludnienia naszego rodzimego ciała niebieskiego. Mimo, iż to właśnie człowiek włada planetą Ziemią, to bardzo często zapomina o tym, że nasz dom otoczony jest niebezpieczną i niezwykle nieprzyjazną próżnią. Nie znamy Kosmosu. Nie wiemy, co takiego przygotowuje dla nas w ramach niespodzianki.

Rok 2017 dobiega ku końcowi, a człowiek wciąż wierzy w to, że Ziemia jest płaska, że globalne ocieplenie jest mitem, że rząd zsyła z samolotów smugi chemiczne, by wszystkich wymordować, a na dokładkę, ewolucja to tylko teoria. Kroki, które pozwolą przetrwać ludziom, tj. podróże kosmiczne, traktowane są obecnie jako fikcja naukowa. Przecież na Ziemi jesteśmy bezpieczni. Co może takiego się stać? Po co marnować miliony na nikomu niepotrzebne programy kosmiczne? 

Snujemy dalekie wizje dotyczące podróży w Kosmos- Mars, Europa, siednie galaktyki. I wciąż przy tym powtarzamy: "to będzie nasza przyszłość". Dlaczego jednak nie zauważamy, że ta przyszłość zbliża się nieubłaganie każdej sekundy ku nam? Nie potrafimy polecieć nawet na Marsa, najbliższą człowiekowi planetę. NASA z kolei, która jest największą agencją kosmiczną na świecie, wydała w lipcu oświadczenie, że nie dysponuje obecnie wystarczającą sumą pieniędzy, by wysłać człowieka na Czerwoną Planetę w roku 2030. Jeśli do tego czasu, stopa ludzka nie odbije się na powierzchni naszego sąsiada, to możemy wybić z głów dalsze rejsy, niczym fantazje z filmu "Interstellar". 

Wyścig szczurów, pogoń za pieniędzmi, polityka i religie sprawiają, że zapominamy o jednej, łączącej nas cesze- wszyscy jesteśmy w obliczu Kosmosu, wiotkimi jak trawa na wietrze, ludźmi. Jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę władającego nami Wszechświata. I jestem pewna, że dopóki nie będziemy w stanie podjąć się współpracy na skali światowej, człowiek nie będzie wład chociażby naszej galaktyki. 

Nic dziwnego, że np. wszechmocna Ameryka pragnie stawiać prekursorskie kroki w ekspansji Kosmosu. Ale im dalej, z tym większymi trudnościami będziemy musieli się zmierzyć. Weźmy pod lupę już wcześniej wspomnianego Marsa. Z jednej strony, NASA ogłasza, że nie ma pieniędzy na jego podbój, z drugiej, Elon Musk wraz ze swoim SpaceX testuje rakiety wielokrotnego użytku, a holenderski Mars One z kolei chce wręczyć swoim astronautom bilet w jedną stronę. Brakuje mi w tym wszystkim spójności. 

Jeśli działamy w obliczu całej ludzkości i chęci przedłużenia istnienia gatunku ludzkiego, to musimy umieć ze sobą współpracować. Spójrzmy chociażby na ilość rządowych agencji kosmicznych. Gdyby połączyć wiele z nich, moglibyśmy zdziałać w Kosmosie naprawdę wiele. I nie chcę, by każda z nich zaprzestała swych odrębnych, samodzielnych działań i badań. Ale jeżeli człowiek ma rządzić również innymi planetami, warto by zapomnieć o dzielących nas kwestiach. Wyobraźnia ludzka nie jest tutaj ograniczeniem. Ograniczają nas tylko pieniądze. Możemy mieć milion idei na sekundę, ale jeśli nie znajdziemy środków na ich realizację, to zostaną one tylko prototypami w umysłach.

Bo wysłanie robota, łazika, czy sondy na powierzchnię obcego ciała niebieskiego, tudzież w jego pobliże, zawsze będzie mniejszym wyzwaniem, niż transport człowieka. Robot nie potrzebuje tlenu, bądź też pożywienia i nie musimy się martwić o jego umysł- czy na skutek długotrwałego odosobnienia nie wróci przypadkiem z niebezpieczną chorobą psychiczną.

Niestety, dzieli nas tyle różnic, że nigdy nie będziemy w stanie przyjąć prometejskiej postawy. Na Marsa z pewnością kiedyś polecimy, ale każdego dnia odnoszę wrażenie, iż jest to idea dalsza, niż bliższa.

Nowszy post Starszy post Strona główna

3 komentarze:

  1. Sporo tu gdybania - niestety podziały zawsze były obecne w ludzkości i zanim nasza natura nie ulegnie zmianie (a prędko to nie nastąpi, o ile w ogóle) - one pozostaną. Tak - fajnie by było połączyć siły, ale dopóki czujemy się Panami Świata i jedyne zagrożenie jakie traktujemy poważnie (może i słusznie?) to inni ludzie - dopóty raczej nie ma co na to liczyć. No chyba że staniemy w obliczu ogromnego kataklizmu na skalę światową.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, wszystko się rozbija o ten nieszczęsny rodzaj ludzki i wszechobecny egoizm, praktycznie niemal każdy ciągnie w swoją stronę i nie chce odpuścić. Prawda jest taka, że jeszcze trochę i sami się wykończymy, co do globalnego ocieplenia - wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby ziścił się scenariusz odnośnie kolejnego zlodowacenia, tak dobrze mi znany z "Pojutrza".

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzi nie interesuje jak będą żyć przyszłe pokolenia, ludzi interesuje to co dzieje się teraz. Zawsze tak było, tak jest i wątpie żeby coś się zmieniło w tej kwestii.

    OdpowiedzUsuń