Astronauta nie różni się niczym od przeciętnego człowieka. Prawdopodobnie poza ogromną wiarą w siebie oraz nieziemską determinacją, nie odbiega od statystycznego osobnika. Przez egzotykę zawodu, wokół astronautkowania narosło wiele mitów. Że kosmiczni podróżnicy muszą być w 100% zdrowi. Że rodzą się jako wysportowani geniusze. Że tej pracy nikt nie zdobywa.
Nie chcę sugerować przez wstęp, że zostanie astronautą jest proste, niczym kupienie chleba w piekarni. Zgłębiając jednak biografie osób, które zawodowo zajmują się pracą w Kosmosie, zrozumiałam, że zdobycie tej posady jest jak najbardziej możliwe. Bo znaleźli się w historii kosmonauci, którzy osiągali słabe wyniki na studiach i nie mieli idealnego zdrowia. A tymczasem ambicje wielu ludzi, internauci niszczą z pasją, nie mając tak naprawdę pojęcia, o czym mówią.
Zostanie astronautą będzie prawdopodobnie najtrudniejszą inwestycją w Twoim życiu. Bo wciąż rzadko latamy w Kosmos, a każda podróż wiąże się z ogromnymi kosztami i niemniejszym ryzykiem. Chciałabym jednak przedstawić w niniejszym artykule historie osób, które nie wyróżniały się wiedzą, inteligencją, czy sprytem, a mimo to, poradziły sobie w Kosmosie.
Mirosław Hermaszewski
40 lat temu w przestrzeń kosmiczną wyruszył po raz pierwszy i ostatni nasz rodak. Pan Hermaszewski przyznaje, że od dziecka interesował się lotnictwem, a mając 7 lat, potrafił rozpoznać po dźwięku silnika typ nadlatującego samolotu. Marzenie tego chłopca było ogromne, a każdy dzień stanowił dla niego okazję do zdobycia wiedzy. Mimo tego, ludzie z otoczenia Hermaszewskiego nie przestawali mu powtarzać, że ma zbyt drobną sylwetkę, by zasiadać za sterami najszybszych maszyn powietrznych.
Jeśli się od siebie mocno wymaga, jeśli się człowiek bardzo oddaje pasji, to można być nawet ponad marzeniami. ~Mirosław Hermaszewski
Mike Massimino
Mike Massimino miewał od dziecka problemy zdrowotne, a jego wyniki na studiach magisterskich odstawały od not innych studentów. Przeszłość jednak okazała się być zbyt słaba, by odebrać Massimino dwa zaszczytne tytuły: pierwszego człowieka, który wysłał z Kosmosu wpis na Twitterze i ostatniego, jaki pracował przy teleskopie Hubble'a.
Massimino studia licencjackie ukończył na Columbia University, a magisterskie na renomowanym Massachusetts Institute of Technology. Niepokojący dla mężczyzny okres zaczął się, gdy złożył dokumenty przez nieuwagę na niewłaściwy wydział na MIT. Pierwszy semestr przeszedł całkiem dobrze, lecz jeden z egzaminów na drugim napisał najgorzej z całej swojej grupy. Od tamtego czasu zaparł się w sobie i z dwójką znajomych spędzał wieczory nad zadaniami.
W swojej książce "Spaceman" wspominał o chwalących się wynikami z matur studentach. Z bólem wspominali, że zabrakł im 1 punkt, by zdać egzamin na 100%, podczas gdy, jak sam Massimino napomknął, w żadnym stopniu jego noty nie były bliskie ocenom znajomych.
Można wiele nauczyć się z porażek. A ja co chwila upadałem, ale za każdym razem wstawałem i szedłem dalej. Wiem, że na moim roku byli studenci inteligentniejsi ode mnie, ale nie wiem, czy ktokolwiek uczył się więcej, niż ja. ~Mike Massimino "Spaceman"
Również towarzysząca mężczyźnie od dziecka wada wzroku nie pomagała mu w zdobyciu wymarzonej, nieziemskiej posady. Mike dochodził do etapów, do których nie dochodzili w rekrutacji inni, lecz za każdym razem otrzymywał negatywną odpowiedź - niemieszcząca się w granicach ostrości wada wzroku.
Wielu ludzi zapewne na myśl o problemach zdrowotnych, z niesmakiem odpuściłoby sobie walkę o wybraną posadę. Do tej grupy nie należał jednak autor "Spacemana". Korzystał miesiącami ze specjalnych soczewek, a także próbował różnych ćwiczeń na wzrok. Każdy dzień wówczas kończył się dla niego przekrwawionymi gałkami ocznymi.
Dzięki niekończącej się determinacji, Mike przeszedł finalnie testy i stanął w korpusie astronautów NASA.
Jego droga na orbitę była pełna przeciwności, ale cel, który sobie wyznaczył, wart był największego wysiłku. Dzięki jego nieprawdopodobnej determinacji i fachowości ludzkość może nadal zaglądać w głąb Wszechświata na wiele miliardów lat świetlnych i odkrywać nowe tajemnice kosmosu. ~Mirosław Hermaszewski o Mike'u Massimino
Scott Kelly
Scott Kelly spędził najwięcej czasu w kosmosie ze wszystkich ludzi na naszej planecie. I kompletnie nie radził sobie z nauką w szkole średniej i na studiach. Uczęszczając na zajęcia na uczelni, zdawał sobie sprawę ze swoich braków. Był ich świadom do tego stopnia, że podjęcie się korepetycji z potrzebnych przedmiotów przeszło mu przez myśl jako coś, co nie da mu efektów.
Gdziekolwiek spojrzałem, widziałem studentów, którzy potrafili wysłuchać godzinnego wykładu, zadając inteligentne pytania i wszystko zapisując. Oddawali zadane prace w terminie, prawidłowo wykonane. Brali podręcznik oraz notatki z wykładów i robili coś, co nazywali "studiowaniem". A potem umieli dobrze sobie radzić na egzaminach. Nie miałem pojęcia, jak robić którąkolwiek z tych rzeczy. Jeżeli nigdy się tak nie czuliście, nie pojmiecie, jakie to okropne. ~Scott Kelly "Nieziemskie wyzwanie"
Gdy Kelly zdał sobie sprawę z tego, że chce zostać astronautą, postanowił zmienić uczelnię ze swojego ówczesnego The University of Maryland na akademię w Kings Point. Rekrutacja w wymarzonej placówce zakończyła się sromotną klęską dla zmotywowanego studenta - mimo obietnic poprawy ocen, Kelly dowiedział się, że do zrównoważenia zdobytych przez niego ocen, nie wystarczyłyby nawet zdane na ocenę celującą egzaminy.
Postanowił więc zacząć walczyć w punkcie, w którym ugrzązł. Gdy inni odrabiali zadania domowe w 15 minut, on spędzał nad nimi godzinę. Starał się przy tym nie wstawać od biurka i nie ulec pokusom, które namawiały go do opuszczenia nauki. A była to bitwa niesamowita. Sam bowiem napisał w książce, że gdy był dzieckiem, z pewnością stwierdzono by w dzisiejszych czasach u niego ADHD.
Te małe kroczki i każdego dnia polepszające się oceny, nie dały jednak studentowi takiej motywacji jak słowa jego brata bliźniaka. Mężczyzna odnosił ogromne sukcesy na swojej ścieżce edukacji i to dzięki niemu, Kelly mógł pojawić się na rekrutacji w akademii Kings Point.
-Czyś Ty oszalał do cholery? - zapytał Mark. - Jesteś na studiach. Musisz zdać ten egzamin i wszystkie inne celująco, jeżeli chcesz nadrobić zaległości. I spędzić cały ten weekend przy biurku, rozwiązując wszystkie zagadnienia we wszystkich rozdziałach, które mają wejść w zakres egzaminu. ~Scott Kelly "Nieziemskie wyzwanie"Po utarczce słownej, Scott Kelly postanowił wziąć rady bliźniaka do serca i pracował. Włożył w egzamin tyle uczucia, że jego wynik końcowy to... 100%!
Nie każdy musiał przejść tak ciężką drogę, pokonując swoje złe nawyki i trudności pojawiające się z każdym wykonanym krokiem. Ale celem tego artykułu było obalenie mitu, jakoby wszyscy astronauci są geniuszami, dla których zagadnienia inżynierskie to bułka z masłem. Na podstawie tych trzech historii, chciałam udowodnić wyłącznie to, że droga do sukcesu nie wiąże się wyłącznie z talentem, ale w głównej mierze dzięki ciężkiej pracy i ogromnej determinacji.
Z czego korzystałam tworząc artykuł:
Scott Kelly "Nieziemskie wyzwanie", Katowice 2018
Mike Massimino "Spaceman", Warszawa 2018
wywiad Vivy!, "Mirosław Hermaszewski - Pierwszy Polak w Kosmosie
Żeby zostać astronautą w polskiej agencji kosmicznej, to już łatwiej w totka trafić :P
OdpowiedzUsuńW Totka da się wygrać, a póki co nie da się zostać astronautą z Polskiej Agencji Kosmicznej...
OdpowiedzUsuńJa nie mam ADHD, a ciężko mi usiedzieć w miejscu więc jestem pod wrażeniem wytrwałości :O
OdpowiedzUsuńmoje małe marzenie:)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł, jednak wolałam romantyczną wizję że astronauci są wyjątkowi od urodzenie :D
OdpowiedzUsuńMoje niespełnione marzenia :)
OdpowiedzUsuńTo też zależy... na pewno są astronauci, którzy ekstremalnie ciężką pracą zostali tymi kim są, a inni mieli długą listę predyspozycji do wszystkiego czego się podejmują.
OdpowiedzUsuńJeżeli doczytałaś/ doczytałeś artykuł do końca, to z pewnością zauważyłaś/eś wzmiankę o tym.
Usuńw tym temacie polecam 2 książki:
OdpowiedzUsuńNajlepsi. Kowboje, którzy polecieli w kosmos -Tom Wolfe,
Cena nieważkości. Kulisy lotu polaka w kosmos - Kortko Dariusz, Pietraszewski Marcin