Niepewnie przemierzasz odludny teren. Panuje cisza i spokój, a głęboki mrok okrywa Cię z każdej strony. Potykasz się o wystającą, zardzewiałą część rozkładającego się samochodu. Nie potrafisz rozpoznać, co to właściwie jest. Mimo iż, z każdej strony zerkają na Ciebie trupie oczy, nadal próbujesz odnaleźć drogę. Chcesz stąd wyjść, jednak wszechobecne korzenie, skały i unoszący się zapach śmierci, utrudniają Ci to zadanie. Żałujesz, że dałeś porwać się wyjątkowej atmosferze za dnia. Że nie wyszedłeś wcześniej, zanim wszystko nabrało takich barw…
Przeniesiemy się teraz z Ameryki Północnej do Południowej, gdzie zwiedzimy Boliwię. Uyuni jest niewielkim miastem, w którym żyje ponad 10 tysięcy osób. Na początku XX wieku stanowiło ważny punkt komunikacyjny. Za pomocą środków transportu kolejowego, przewożono niedaleko wydobyte surowce. Początkowo, biznes szedł w dobrym kierunku. Zmotywowani wynikami pracownicy chcieli nawet poszerzyć zaplecze dla tej gałęzi. Niestety, w latach 40., przemysł upadł, zostawiając po sobie niezwykłą pamiątkę. 3 km od wcześniej wymienionego miasteczka znajduje się pustynny krajobraz, którego atrakcją są... porzucone pociągi! Na opustoszałym terenie stoi około 100 lokomotyw i kilkadziesiąt wagonów. Maszyny są niezwykle zaniedbane, pokryte korozją, a także nierzadko graffiti. Władze planują utworzyć tam muzeum, jest to jednak na dzień dzisiejszy wyłącznie swobodna idea. Podczas zwiedzania tego unikalnego cmentarza nikt nie narzuca ograniczeń czasowych, a pojazdy można dokładnie obejrzeć. To sprawia, że pustynia uważana jest za największą atrakcję miasta.
Założę się, że wielu z Was słyszało o katastrofie naturalnej jaką jest systematyczne wysychanie Jeziora Aralskiego. Zbiornik wodny znajdujący się na terenie Uzbekistanu i Kazachstanu uchodził niegdyś za 4 największe jezioro świata. Człowiek w pogoni za pieniędzmi jest jednak w stanie zrobić wszystko, więc duma Azji Środkowej niknie w oczach. W połowie XX wieku postanowiono utworzyć na suchych terenach plantację bawełny. W celu rozprowadzenia wody, założono kanalizację, która rozpościera się na pustyni Kara-kum. Została ona jednak błędnie zainstalowana, co sprawiło, że przepływająca tą drogą woda wyparowywała lub wsiąkała w ziemię. Pomysłodawcy osiągnęli swój cel, gdyż Uzbekistan jest jednym z najważniejszych eksporterów tego włókna. Im mniejsza powierzchnia zajmowana jest przez to jezioro, tym więcej... statków możemy podziwiać! Obszar ten zasłynął początkowo z rybołówstwa. Kiedy jednak poziom wód zaczął opadać, maszyny utknęły na podłożu. Wraki są w całości odsłonięte, a niemało z nich w połowie rozebrano. Z niektórych zostały jedynie szkielety. Statki rozmieszczone są po całej okolicy.
Wyżej wymienione miejsca nie są jedynymi, w których spoczywają maszyny. Również na terenie Polski znajdziemy wiele zapierających dech w piesi widoków np. Kraków Płaszów, czy nasz Bałtyk. Mimo, iż każdy ma za sobą inną historię, nie można zaprzeczyć, że wszędzie wyczuwalny jest ten sam sentymentalny klimat.
Źródła:
www.airplaneboneyards.com
Ostatnie mrugnięcie reflektora
Szwajcaria- Kaufdorf, w okolicach Berna. Na obszarze 2 km² rozpościera się cmentarz samochodów, którego geneza nie jest do końca znana. Tajemniczy klimat miejsca owiany jest wieloma legendami. Jedna z nich opowiada o mechaniku, który przez kilkadziesiąt lat skupował auta, aby następnie pozyskiwać z nich niezbędne do napraw części. Maszyny ustawiał na swojej posesji- jeden obok drugiego. Przed śmiercią, mężczyzna przepisał dobytek swojemu potomkowi. Syn nie wiedząc co z nimi zrobić, pozostawił je na pastwę losu. Zaniedbane automobile zarastały trawą i mchem, pokrywały się rdzą, a ich niegdyś żywe kolory wciąż blakły w słońcu. Inna opowieść podaje natomiast, że chłopak po śmierci ojca kontynuował kolekcjonowanie pojazdów. Ostatecznie, uzbierał około tysiąca samochodów i czterysta motocykli. Jedno jest pewne- wiele z nich było unikatowymi modelami, których na ulicy już nie spotkamy. Mimo to, w 2009 roku, władze Szwajcarii postanowiły pozbyć się większości aut- maszyny zostały zniszczone, sprzedane, lub zezłomowane. Skąd pomysł likwidacji automobili, których historia sięga roku 1930? Okazało się, że wyciekają z nich płyny, które zagrażają środowisku naturalnemu. Ale czy jest to wystarczający powód, aby całkowicie wyzbyć się atrakcji, która znana jest na całym świecie? Czy nie można zaradzić temu w inny sposób?
Kosmiczna otchłań prowadzi w szpony oceanu
Jeśli myślicie, że zbiorniki wodne są miejscem wyłącznie dla statków morskich, to jesteście w ogromnym błędzie! Cmentarzystko Statków Kosmicznych to potoczna nazwa Niezamieszkałej Strefy Południowego Pacyfiku. To właśnie w tym punkcie spoczywają odłamki maszyn wysłanych wcześniej w przestrzeń pozaziemską. Wybór lokalizacji był przypadkiem, czy szczegółowo przeanalizowaną kwestią? Strefa, w której toną kosmiczne odłamki oddalona jest tysiące kilometrów od najbliższego lądu, nie ma na niej wysp, a czekanie na wzmożony ruch statków jest daremne. Dzięki temu, upadające elementy nie stanowią zagrożenia dla zdrowia lub życia ludzkiego. W południowej części Pacyfiku swój żywot zakończyło 161 maszyn. Były one w głównej mierze budowane w Rosji. Los podzieliły w ten sposób m.in. transportowiec Progres i stacja kosmiczna Mir.
Tam, gdzie spoczywają weterani II wojny światowej
Trzeba przyznać jedno- podczas II wojny światowej Amerykanie nie próżnowali pod względem lotnictwa. Wybudowali wiele maszyn, których jak się później okazało, było zdecydowanie za dużo. Podczas konfliktu zbrojnego były one niezwykle potrzebne, jednak po jego zakończeniu- nieszczególnie. Część statków powietrznych włączono do czynnej służby, natomiast resztę należało gdzieś "przechować". I to nie byle gdzie! Przed potencjalnym terenem stawiano wiele wymagań. Już od początku zadecydowano, że musi być to otwarta przestrzeń. W końcu żaden budynek nie pomieści kilku tysięcy samolotów.
Jeśli aeroplany będą znajdować się na zewnątrz, to należy zapewnić ochronę przed niekorzystnym wpływem warunków atmosferycznych, lub znaleźć miejsce, którego otoczenie nie będzie szkodzić płatowcom. Ponadto, musi umożliwiać pracę przez cały rok. Po przeanalizowaniu tych czynników, wybrano plac obok bazy lotnictwa Davis- Monthan w Arizonie. Dla obszaru charakterystyczne są rzadkie opady deszczu, twarda nawierzchnia, a także brak silnego wiatru. Jedyną przeszkodę stanowi słońce. Aby uniknąć negatywnych skutków promieniowania, na statki nakłada się specjalną substancję. Większość znajdujących się tam samolotów już nigdy nie wzbije się w powietrze, jednak pobiera się z nich wiele części do nowszych modeli. Po maksymalnym wykorzystaniu maszyn, tnie się je na kawałki i sprzedaje jako złom aluminiowy. Z takich jednostek jak np. F-16 nie pozyskuje się żadnych modułów, gdyż w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego, zostają one przywrócone do służby. Stanowią one 1/4 kolekcji, czyli około tysiąca maszyn.
Jeśli aeroplany będą znajdować się na zewnątrz, to należy zapewnić ochronę przed niekorzystnym wpływem warunków atmosferycznych, lub znaleźć miejsce, którego otoczenie nie będzie szkodzić płatowcom. Ponadto, musi umożliwiać pracę przez cały rok. Po przeanalizowaniu tych czynników, wybrano plac obok bazy lotnictwa Davis- Monthan w Arizonie. Dla obszaru charakterystyczne są rzadkie opady deszczu, twarda nawierzchnia, a także brak silnego wiatru. Jedyną przeszkodę stanowi słońce. Aby uniknąć negatywnych skutków promieniowania, na statki nakłada się specjalną substancję. Większość znajdujących się tam samolotów już nigdy nie wzbije się w powietrze, jednak pobiera się z nich wiele części do nowszych modeli. Po maksymalnym wykorzystaniu maszyn, tnie się je na kawałki i sprzedaje jako złom aluminiowy. Z takich jednostek jak np. F-16 nie pozyskuje się żadnych modułów, gdyż w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego, zostają one przywrócone do służby. Stanowią one 1/4 kolekcji, czyli około tysiąca maszyn.
izrael.org.il |
Co zrobić z niepotrzebnym? Porzucić!
Przeniesiemy się teraz z Ameryki Północnej do Południowej, gdzie zwiedzimy Boliwię. Uyuni jest niewielkim miastem, w którym żyje ponad 10 tysięcy osób. Na początku XX wieku stanowiło ważny punkt komunikacyjny. Za pomocą środków transportu kolejowego, przewożono niedaleko wydobyte surowce. Początkowo, biznes szedł w dobrym kierunku. Zmotywowani wynikami pracownicy chcieli nawet poszerzyć zaplecze dla tej gałęzi. Niestety, w latach 40., przemysł upadł, zostawiając po sobie niezwykłą pamiątkę. 3 km od wcześniej wymienionego miasteczka znajduje się pustynny krajobraz, którego atrakcją są... porzucone pociągi! Na opustoszałym terenie stoi około 100 lokomotyw i kilkadziesiąt wagonów. Maszyny są niezwykle zaniedbane, pokryte korozją, a także nierzadko graffiti. Władze planują utworzyć tam muzeum, jest to jednak na dzień dzisiejszy wyłącznie swobodna idea. Podczas zwiedzania tego unikalnego cmentarza nikt nie narzuca ograniczeń czasowych, a pojazdy można dokładnie obejrzeć. To sprawia, że pustynia uważana jest za największą atrakcję miasta.
Niespodzianka odkryta!
Wyżej wymienione miejsca nie są jedynymi, w których spoczywają maszyny. Również na terenie Polski znajdziemy wiele zapierających dech w piesi widoków np. Kraków Płaszów, czy nasz Bałtyk. Mimo, iż każdy ma za sobą inną historię, nie można zaprzeczyć, że wszędzie wyczuwalny jest ten sam sentymentalny klimat.
Weronika Olimpia
Źródła:
www.airplaneboneyards.com
www.amusingplanet.com
www.trainsonthebrain.com
0 komentarze: